Często słyszę od Was w czasie pierwszej rozmowy:
Bo to takie moje dzieci
Bo ja go traktuję jak synka
Bo to moja córeczka
Wiem i bardzo dobrze rozumiem. Dlatego zupełnie mnie nie dziwi, że macie wątpliwości przed pierwszym pozostawieniem swojego futrzaka pod opieką petsittera.
Zupełnie jak przed pierwszym dniem dziecka w przedszkolu czy szkole. Nie dziwi mnie, że nie śpicie po nocach, oblewa Was zimny pot i czekacie z niecierpliwością na pierwsze wieści ode mnie. W stopniu umiarkowanym to normalne.
A potem z górki:
Już mi lepiej
Super, to mogę iść spokojnie spać
Żebym mogła zaopiekować się Waszymi pupilami najlepiej jak potrafię, żeby Wasi podopieczni jak najmniej odczuli rozłąkę, a jednocześnie aby zapewnić bezpieczeństwo im, sobie i innym osobom i zwierzętom najpierw się spotykamy, poznajemy. I dlatego proszę Was o wypełnienie Kwestionariusza psa/Kwestionariusza kota. I dlatego dopytuję. I jeszcze raz dopytuję.
-Wszystkich lubi, tak?
-No tak
-Kobiety, mężczyzn, dzieci?
-Tak, wszystkich, nie ma problemu
-A osoby z parasolką na przykład, w kapeluszu, listonosza…?
-Listonosza lubi… Ale wie Pani co, jest taki sąsiad…
Księżniczka to wspaniała dziewczyna, piękna, a na dodatek grzeczna. Silna i zwinna. Nie ciągnęła na smyczy (no jeden dzień był ciut gorszy), szła przy nodze, utrzymywała kontakt wzrokowy, wspaniale się bawiła z innymi psami i zabawkami, wracała na komendę.
Ale…
Wiedziałam, że Księżniczka lubi pociągnąć. Mocno pociągnąć. Wydawać by się mogło niespodziewanie pociągnąć.
Miałam okazję przekonać się jak mocno i jak prawie niespodziewanie.
Park, panienka na lince, w zębach bezpieczny kij. Jakiś szelest w krzakach. Bliżej niż każdy wcześniejszy. Ptak. Sekunda do setki. Nanosekunda na decyzję.
Lea, stój!
Do mnie
Super
Brawo
Dobry piesek
To był świetny spacer, podjęłam dobrą decyzję i zmieściłam się w czasie.
Nie wiem, z kogo w tym dniu byłam bardziej dumna…
Czy z opiekunów, którzy poświęcili mnóstwo godzin na pracę z psem i wykuli komendę stój na blachę? Którzy bardzo dobrze znają psa i pamiętali, by o wszystkim powiedzieć?
Czy z psa, który ma świetnie uwarunkowane komendy, nawet w rozproszeniach i z nianią?
Czy z siebie, która odpowiedzi z kwestionariusza ma w małym palcu, która w każdej chwili patrzy na psa, obserwuje go i nie boi się podjąć decyzji w nanosekundzie…
Zła decyzja może być kosztowna: rozbita głowa, wybite jedynki, uraz kręgosłupa, rozwalone kolano. Prawa fizyki. Przy takich obrażeniach guz wielkości orzecha włoskiego to pikuś.
Nanosekunda to bardzo długo. Mózg potrafi dokonać nie tylko analizy i nakazać działanie, ale wyświetlić film, w którym grasz rolę pierwszoplanową. Balona na lince ciągniętej przez psa. I to takiego bardziej przyziemnego. Wypełnionego chyba ołowiem, a nie helem